piątek, 27 marca 2015
niedziela, 22 marca 2015
A każdy Czas ma na swoja MIsję
A każdy
Czas ma
Na swoją
Misję
...
Która to misja
Jest tylko
Dla Ciebie
I chociaż wcześniej
To nic o tym nie wiesz
Jaka ta Twoja Misja
Jest naprawdę
Ale mimo to
Nawet nie obejrzysz się
Kiedy stanowczo
Tak bardzo stanowczo
Mimo wszystko
Dasz zaprząc się
Do tego wozu
I pociągniesz ten wóz
Nawet po jakże
Wyboistej
Drodze
I choć to Droga
LI tylko pod Górę
I chociaż krzyczy
I całe Twoje Doświadczenie
Które już masz
Dotychczas
I chociaż przeciw
I cała Twoja
Ekonomia
I choćby nawet
Tobie wszyscy mówili
Że li tylko
Na zatracenie
Zawiedzie Ciebie
Ta jakże strasznie
Szalona
Nadzieja
To jednak zostajesz jej
Pilnym uczniem
Pilnym uczniem
Tej Szalonej Nadziei
Nadziei swojego Życia
Nadziei Swojego Losu
Bo oto w tej Głuszy
Gdzie tylko Pola
I gdzie
O zachodzie słońca
Pada na te Pola
Długi Cień Przydrożnych Drzew
Wiedzie dziś
Twoja
Swiatowy Człowieku
Wiedzie dziś
Twoja
Droga
Do Twojego
Pałacu
I choć były takie kraje
Tak bogate jak Niemcy
I był li tylko
Ten wielki szeroki świat
Może zaledwie izdebką
I Madera
I Karaiby
I Antyle
Lecz nie zaznałeś tam
Miejsca na stałe
Żeby tam budować
I z każdą chwilą
By tam całym swoim
Uporem
Trwać
Wszystko tam było Jednak
Takie przelotne
Miałkie
Że Fata Morgana
I li tylko ruchome
Piaski na pustyni
Niesione przez gorący
Pustynny
Wiatr
I jakże nieraz
Pytałeś
A i nadal pytasz
Sam siebie
I swojej Cudownej
Połowy Swiata
Tak naprawdę
To czego na tym świecie
Szukam
Przez tak długie lata
Taki kapryśny
Tak bardzo uparty
W kalkulacji
Tak wyrafinowany
Pozostawiając
I wielkie światowe firmy
I wielkie światowe Centra
Jakże potężną
Musiały mieć siłę
W tej wielkiej głuszy
Zwanej Drzeczkowem
Wszystkie zarosłe Kępami
Dzikich traw
Te nadzwyczajne
Głębokie
Ruiny
A może tak właśnie
Winno wyglądać
Budowanie
Na Skale
Aż po mocny
Polski
Narodowy
Grunt
Dzięki to któremu budowaniu
Stajesz się najprawdziwszym
Polskim
Wielkopolskim
Piotrem
Którego stąd
Nie ruszą
Żadne rugi pruskie
I nic
I nikt
Wspominasz dzisiaj
Z niedowierzaniem
Opiekun tego miejsca
Zimą palił w piecu
Tym wszystkim
Co pod ręką miał
Palił stare
Zabytkowe meble
Nawet palił podłogi
Które wcześniej zrywał
I kalkulował sam
Na swoje przekładał
Całe zadanie
Jeśli do reszty
Zrujnuję ten dwór
To prawem kaduka
I prawem zniszczenia
Ten cały dwór
Za zgodą Władz
Lokalnych Władz
I w Osiecznej
I w Wojewódzkim Poznaniu
Za symboliczny jedyny złoty
Na moje konto
W końcu przypadnie
Lecz może i sam Bóg
Nie mógł tego znieść
Że to miejsce jednak
Ongiś takie piękne
A teraz tak okropnie
Okropnie zaniedbane
I zaraz na to polecenie
Ruszyli we wszystkie strony świata
Jakże gorliwie posłuszni Aniołowie
By znaleźć tego śmiałka
Który jeśli tu przybędzie
I ochoczo tego chwalebnego
Czynu się podejmie
To jednak pod ciężarem
I na duchu nie upadnie
I sam w tych ruinach
Jednak nie polegnie
Ale wszystko pieczołowicie
Iście z Wielkopolską
Gospodarnością
Na miarę Hipolita Cegielskiego
Na miarę Dezyderego Chłapowskiego
W każdym szczególe
Ku świetności
Przywróci
Z pasją
Z radością
Niebywale chętnie
A Smiałek ów
I przyjeżdżał
I oglądał
I zawsze wynik był Ten sam
Po co mi tutaj
Te zapadłe ruiny
Kiedy przed mną
Kiedy przede mną
Taki ogromny
Otwarty świat
Ameryka
Niemcy
Japonia
Chiny
I ekonomia
I zdrowe racje
I nawet cały
Zdrowy Chłopski Rozum
Wszystko tu było
Tak bardzo przeciw
Ażeby jednak
Zostawić to miejsce
Bo żeby tu wszystko
Wszystko na swoje
Miejsce
Przywrócić
To on już jakże
Stateczny człowiek
Wszystko musiałby
Postawić nagle
Postawić
Na głowie
Mama stawała mu
Przed oczami
A była w czasie okupacji
W Reichu
Na ciężkich
Robotach
On miałby teraz
Zostać w Germanii
I już nie myśleć
O tamtych czasach
I tym niemieckim pracodawcom
Kontrahentom
Kooperantom
Kłaniać się w pas
I może tak tańczyć jeszcze
Jakże na swoją
Niemiecką nutę
Zagrają
A zapewne kiedyś
Na swoją niemiecką nutę
Zagrają nam
Znów
Kiedy tu taka
Perła w ruinie
Jakże mu droga
Tutaj w Drzeczkowie
W samym sercu Wielkopolski
I łzy stanęły
Cały szeregiem
I jakże drogie
I jakże bliskie
Że tak i nagle
I tak natychmiast
Niemalże z siłą
Boksera na ringu
Postanowił jednak
Zmierzyć się
Z tym wszystkim
Poczuł tę siłę
Co rwie z kopyta
Het z głębi dziejów
Het z głębi wieków
I tak był równał
Równał do szeregu
Wezwany do Raportu
Przez gorliwych
Aniołów
I tak zaprzęgnął się
Do tego wozu
A dziś ten wóz jest
Powozem i karocą
Ale lud tutaj
Nazywa Ciebie
Po Prostu
Herkulesem
Bo te wszystkie
Zapadłe ruiny
W jakże krótkim czasie
Sam uprzątnąłeś
Cały Pałac Przywracając
Ku jakże nowym
Szczęśliwym
Polskim Czasom
Które i dzisiaj
Tutaj w Drzeczkowie
Jakże zwycięską są
Wielkopolską
I ile wesel
I ile przyjęć
Ile codziennie
Zagląda tu Gości
A każdy jakże bardzo
Zdumiony
Jakże bogaty
W pałace i zamki
W jakże bogatą historię
Nadzwyczajną
Jakże bogaty
Ten Kraj Nad Wartą
Ze swoim Gnieznem
Ze swoim Poznaniem
To jakże uparte
Jakże niezłomne
I jakże zawsze
Bardzo gospodarne
Serce całej Polski
A dzisiaj także
I serce Uniii
Serce Europy
Zawsze serdeczne
Do bólu uczciwe
Wiarą płonące
Wiarą płonące
W Nowe Tysiąclecie
Całemu światu
Za Dobry
Polski
Przykład
Jako Przykład
Tej Nadzwyczajnej
Polskiej
Gospodarności
A każdy Czas ma
Na Swoją Misję
Która to Misja
Jest tylko
Dla Ciebie
I chociaż wcześniej
To nic o tym
Nie wiesz
Jaka ta Twoja Misja
Jest naprawdę
Ale mimo to
Nawet nie obejrzysz się
Kiedy stanowczo
Tak bardzo stanowczo
Mimo wszystko
Dasz zaprząc się
Do tego Wozu
I pociągniesz ten Wóz
Nawet po jakże
Wyboistej Drodze
Post scriptum:
Ten uroczy zakątek Wielkopolski - Pałac w Drzeczkowie - dane mi było poznać zupełnie przypadkowo.
1 marca 2015 roku razem z Prezesem Zarządu Fundacji Via Aditus Solidarieta z siedzibą w Łęgowie koło Pruszcza Gdańskiego - udałem się do Miasta i Gminy Osieczna koło Leszna, gdzie na Cmentarzu Parafialnym spoczywa Wybawca Volkera Luxa, Jego Rodzeństwa i Jego Mamy oraz dwóch młodych żołnierzy niemieckich - w czasie kończącej się już II wojny światowej - przed niewolą albo i egzekucją przez czerwonoarmistów, jako że są Niemcami... Co roku na przełomie lutego i marca Volker Lux - stawi się wraz z dziećmi (w tym roku był z córką Doris i synem Denis) - przy Grobie Józefa Heinze i składa wiązankę kwiatów z wypisaną szarfą: " Za darowane (w tym roku) 70 lat życia..." Po drodze, po spotkaniu ze swoim przyjacielem Wiesławem Skrobałą - nie omieszkał również - na znakomitą kawę i ciacho - zajechać do pałacu - odbudowanym wraz z Żoną przez Andrzeja Babiaka. Obu panów łączy jednak szalona pasja - sprostać swojej misji w swoim życiu. Misją Volkera Luxa jest przenosić z litery prawa i dokumentów - do regionów, do gmin , do wsi i miast , do domów - zarówno w Polsce jak i w Republice Federalnej Niemiec - ideę pojednania polsko-niemieckiego, by już nigdy te dwa Narody i Państwa nie stanęły przeciwko sobie...ale by razem stawiły czoła w obronie Jednej Solidarnej Europy.. i Demokracji i Pokoju.
Stanisław J. Zieliński
24.03.2015 R
Czas ma
Na swoją
Misję
...
Która to misja
Jest tylko
Dla Ciebie
I chociaż wcześniej
To nic o tym nie wiesz
Jaka ta Twoja Misja
Jest naprawdę
Ale mimo to
Nawet nie obejrzysz się
Kiedy stanowczo
Tak bardzo stanowczo
Mimo wszystko
Dasz zaprząc się
Do tego wozu
I pociągniesz ten wóz
Nawet po jakże
Wyboistej
Drodze
I choć to Droga
LI tylko pod Górę
I chociaż krzyczy
I całe Twoje Doświadczenie
Które już masz
Dotychczas
I chociaż przeciw
I cała Twoja
Ekonomia
I choćby nawet
Tobie wszyscy mówili
Że li tylko
Na zatracenie
Zawiedzie Ciebie
Ta jakże strasznie
Szalona
Nadzieja
To jednak zostajesz jej
Pilnym uczniem
Pilnym uczniem
Tej Szalonej Nadziei
Nadziei swojego Życia
Nadziei Swojego Losu
Bo oto w tej Głuszy
Gdzie tylko Pola
I gdzie
O zachodzie słońca
Pada na te Pola
Długi Cień Przydrożnych Drzew
Wiedzie dziś
Twoja
Swiatowy Człowieku
Wiedzie dziś
Twoja
Droga
Do Twojego
Pałacu
I choć były takie kraje
Tak bogate jak Niemcy
I był li tylko
Ten wielki szeroki świat
Może zaledwie izdebką
I Madera
I Karaiby
I Antyle
Lecz nie zaznałeś tam
Miejsca na stałe
Żeby tam budować
I z każdą chwilą
By tam całym swoim
Uporem
Trwać
Wszystko tam było Jednak
Takie przelotne
Miałkie
Że Fata Morgana
I li tylko ruchome
Piaski na pustyni
Niesione przez gorący
Pustynny
Wiatr
I jakże nieraz
Pytałeś
A i nadal pytasz
Sam siebie
I swojej Cudownej
Połowy Swiata
Tak naprawdę
To czego na tym świecie
Szukam
Przez tak długie lata
Taki kapryśny
Tak bardzo uparty
W kalkulacji
Tak wyrafinowany
Pozostawiając
I wielkie światowe firmy
Jakże potężną
Musiały mieć siłę
W tej wielkiej głuszy
Zwanej Drzeczkowem
Wszystkie zarosłe Kępami
Dzikich traw
Te nadzwyczajne
Głębokie
Ruiny
A może tak właśnie
Winno wyglądać
Budowanie
Na Skale
Aż po mocny
Polski
Narodowy
Grunt
Dzięki to któremu budowaniu
Stajesz się najprawdziwszym
Polskim
Wielkopolskim
Piotrem
Którego stąd
Nie ruszą
Żadne rugi pruskie
I nic
I nikt
Wspominasz dzisiaj
Z niedowierzaniem
Opiekun tego miejsca
Zimą palił w piecu
Tym wszystkim
Co pod ręką miał
Palił stare
Zabytkowe meble
Nawet palił podłogi
Które wcześniej zrywał
I kalkulował sam
Na swoje przekładał
Całe zadanie
Jeśli do reszty
Zrujnuję ten dwór
To prawem kaduka
I prawem zniszczenia
Ten cały dwór
Za zgodą Władz
Lokalnych Władz
I w Osiecznej
I w Wojewódzkim Poznaniu
Za symboliczny jedyny złoty
Na moje konto
W końcu przypadnie
Lecz może i sam Bóg
Nie mógł tego znieść
Że to miejsce jednak
Ongiś takie piękne
A teraz tak okropnie
Okropnie zaniedbane
I zaraz na to polecenie
Ruszyli we wszystkie strony świata
Jakże gorliwie posłuszni Aniołowie
By znaleźć tego śmiałka
Który jeśli tu przybędzie
I ochoczo tego chwalebnego
Czynu się podejmie
To jednak pod ciężarem
I na duchu nie upadnie
I sam w tych ruinach
Jednak nie polegnie
Ale wszystko pieczołowicie
Iście z Wielkopolską
Gospodarnością
Na miarę Hipolita Cegielskiego
Na miarę Dezyderego Chłapowskiego
W każdym szczególe
Ku świetności
Przywróci
Z pasją
Z radością
Niebywale chętnie
A Smiałek ów
I przyjeżdżał
I oglądał
I zawsze wynik był Ten sam
Po co mi tutaj
Te zapadłe ruiny
Kiedy przed mną
Kiedy przede mną
Taki ogromny
Otwarty świat
Ameryka
Niemcy
Japonia
Chiny
I ekonomia
I zdrowe racje
I nawet cały
Zdrowy Chłopski Rozum
Wszystko tu było
Tak bardzo przeciw
Ażeby jednak
Zostawić to miejsce
Bo żeby tu wszystko
Wszystko na swoje
Miejsce
Przywrócić
To on już jakże
Stateczny człowiek
Wszystko musiałby
Postawić nagle
Postawić
Na głowie
Mama stawała mu
Przed oczami
A była w czasie okupacji
W Reichu
Na ciężkich
Robotach
On miałby teraz
Zostać w Germanii
I już nie myśleć
O tamtych czasach
I tym niemieckim pracodawcom
Kontrahentom
Kooperantom
Kłaniać się w pas
I może tak tańczyć jeszcze
Jakże na swoją
Niemiecką nutę
Zagrają
A zapewne kiedyś
Na swoją niemiecką nutę
Zagrają nam
Znów
Kiedy tu taka
Perła w ruinie
Jakże mu droga
Tutaj w Drzeczkowie
W samym sercu Wielkopolski
I łzy stanęły
Cały szeregiem
I jakże drogie
I jakże bliskie
Że tak i nagle
I tak natychmiast
Niemalże z siłą
Boksera na ringu
Postanowił jednak
Zmierzyć się
Z tym wszystkim
Poczuł tę siłę
Co rwie z kopyta
Het z głębi dziejów
Het z głębi wieków
I tak był równał
Równał do szeregu
Wezwany do Raportu
Przez gorliwych
Aniołów
I tak zaprzęgnął się
Do tego wozu
A dziś ten wóz jest
Powozem i karocą
Ale lud tutaj
Nazywa Ciebie
Po Prostu
Herkulesem
Bo te wszystkie
Zapadłe ruiny
W jakże krótkim czasie
Sam uprzątnąłeś
Cały Pałac Przywracając
Ku jakże nowym
Szczęśliwym
Polskim Czasom
Które i dzisiaj
Tutaj w Drzeczkowie
Jakże zwycięską są
Wielkopolską
I ile wesel
I ile przyjęć
Ile codziennie
Zagląda tu Gości
A każdy jakże bardzo
Zdumiony
Jakże bogaty
W pałace i zamki
W jakże bogatą historię
Nadzwyczajną
Jakże bogaty
Ten Kraj Nad Wartą
Ze swoim Gnieznem
Ze swoim Poznaniem
To jakże uparte
Jakże niezłomne
I jakże zawsze
Bardzo gospodarne
Serce całej Polski
A dzisiaj także
I serce Uniii
Serce Europy
Zawsze serdeczne
Do bólu uczciwe
Wiarą płonące
Wiarą płonące
W Nowe Tysiąclecie
Całemu światu
Za Dobry
Polski
Przykład
Jako Przykład
Tej Nadzwyczajnej
Polskiej
Gospodarności
A każdy Czas ma
Na Swoją Misję
Która to Misja
Jest tylko
Dla Ciebie
I chociaż wcześniej
To nic o tym
Nie wiesz
Jaka ta Twoja Misja
Jest naprawdę
Ale mimo to
Nawet nie obejrzysz się
Kiedy stanowczo
Tak bardzo stanowczo
Mimo wszystko
Dasz zaprząc się
Do tego Wozu
I pociągniesz ten Wóz
Nawet po jakże
Wyboistej Drodze
Post scriptum:
Ten uroczy zakątek Wielkopolski - Pałac w Drzeczkowie - dane mi było poznać zupełnie przypadkowo.
1 marca 2015 roku razem z Prezesem Zarządu Fundacji Via Aditus Solidarieta z siedzibą w Łęgowie koło Pruszcza Gdańskiego - udałem się do Miasta i Gminy Osieczna koło Leszna, gdzie na Cmentarzu Parafialnym spoczywa Wybawca Volkera Luxa, Jego Rodzeństwa i Jego Mamy oraz dwóch młodych żołnierzy niemieckich - w czasie kończącej się już II wojny światowej - przed niewolą albo i egzekucją przez czerwonoarmistów, jako że są Niemcami... Co roku na przełomie lutego i marca Volker Lux - stawi się wraz z dziećmi (w tym roku był z córką Doris i synem Denis) - przy Grobie Józefa Heinze i składa wiązankę kwiatów z wypisaną szarfą: " Za darowane (w tym roku) 70 lat życia..." Po drodze, po spotkaniu ze swoim przyjacielem Wiesławem Skrobałą - nie omieszkał również - na znakomitą kawę i ciacho - zajechać do pałacu - odbudowanym wraz z Żoną przez Andrzeja Babiaka. Obu panów łączy jednak szalona pasja - sprostać swojej misji w swoim życiu. Misją Volkera Luxa jest przenosić z litery prawa i dokumentów - do regionów, do gmin , do wsi i miast , do domów - zarówno w Polsce jak i w Republice Federalnej Niemiec - ideę pojednania polsko-niemieckiego, by już nigdy te dwa Narody i Państwa nie stanęły przeciwko sobie...ale by razem stawiły czoła w obronie Jednej Solidarnej Europy.. i Demokracji i Pokoju.
Stanisław J. Zieliński
24.03.2015 R
piątek, 20 marca 2015
środa, 18 marca 2015
A to Polska właśnie
A to Polska
Właśnie
Teresa Więcławska, którą losy wieku 5 -letniej dziewczynki, wraz z Rodzicami, rzuciły na syberyjskie zmarzliny Golgoty Wschodu, wraz z Edwardem Pogorzelskim, zmierza na Mszę Sw. w do kościoła p.w Swietej Brygidy w Gdańsku - w intencji sprawiedliwych demokratycznych wyborów i demokracji w Polsce...
Właśnie
Teresa Więcławska, którą losy wieku 5 -letniej dziewczynki, wraz z Rodzicami, rzuciły na syberyjskie zmarzliny Golgoty Wschodu, wraz z Edwardem Pogorzelskim, zmierza na Mszę Sw. w do kościoła p.w Swietej Brygidy w Gdańsku - w intencji sprawiedliwych demokratycznych wyborów i demokracji w Polsce...
A zasiłek przestał już
Zasiłkiem
Być
Pewne stołki
Są w Brukseli
Ten panisko
Ten panisko
W Polsce patrzysz
Do śmietnika
Nawet wiatr
Sroka skrzeczy wrona kracze
Że znów taki dziwny świat
Nie o takie Polskie idzie
Drzwiami
Trzaska
Tylko Wiatr
Trzaska
Tylko Wiatr
Bo nikt drzwi już nie domyka
Bo największe w Polsce osły
Albo gonią do Brukseli
Do Berlina
Lub do Moskwy
Obietnicę każdą łapią
Aż do butów chylą twarze
I na ślepo zaraz zrobią
Nie posłuszeństwo
Lecz kolejną
Ślepą szansę
Poszły banki rdzennie polskie
Nasze huty i kopalnie
Poszły stocznie
I poszły kutry rybackie
I już w Polsce
Nie ma floty
Naród jak za króla Ćwieczka
Mówią o tym
Prawie wszyscy
Skołowani w swoim prawie
Praw dochodzą
Na ulicy
Popatrz jaka demonstracja
Jeden Kondukt
Nie ma tych zakładów pracy
Nie ma nic
Nie ma nikogo
A tak byli solidarni
Tacy silni
Tacy mocni
Dzisiaj błądzą po
śmietnikach
Gastarbeiter i Latynos
Polskiej biedy
Jest już pełna Europa
I u siebie
I na wynos
Sukces tylko w telewizji
Że aż het Gierkowskich Lat
Tyle Naród miał nadziei
Dzisiaj znowu tyle smutku
Szumi i
Smoleński Las
Szumią trawy i szuwary
Szumi piękny chłopski łan
Tak zna dobrze swoje pole
Na swym polu
Zawsze trwa
Bo to
Z Polskiej Kości
Polska kość
Łzę uroni
Pięść zaciśnie
Piędzi ziemi swej
Nie odda
Taki już jest
Polski Chłop
Nie uwierzy telewizji
Nie uwierzy żadnej prasie
Więcej ufa swej owieczce
Swojej śwince swojej krówce
Stalin Bierut i Gomułka
Nikt go nie zwiódł
Na manowce
Bo ma w sercu
Wiarę Świętą
Wprost od Ojców
I od pługa
I choćby sypali złotem
Także i dziś swojej ziemi
Polski Chłop
Także nie odda
Ziemia to jego placówka
To wartownia to reduta
Całe dzisiaj
Marsz i przemarsz
Więc chłop staje zadumany
Mędrcom dziwi się okropnie
Jak tak można w Gdańsku
W Gdyni i w Szczecinie
Likwidować Polskie Stocznie
Bo tak nakazała
Unia
Boże Ojcze Wszechmogący
Patrzysz i sam nie dowierzasz
Przy tej władzy
Dzisiaj Polską
Jaka chmara oberwańców
I zaprzańców
Wydrwigroszy
W głowie im tylko Koryto
A kto sięgnie choć krawędzi
Widać jaki strasznie głodny
Tylko we łbie zaraz hazard
W gębie
I to oko do sąsiadów
Co im sprzedać
Choć za bezcen
By od razu
Była kasa
Oto ten portfel zamówień
Dla Brukseli Berlina Moskwy
By choć etat odźwiernego
Gdy uciekać przyjdzie
Z Polski
Kiedy Naród
Wreszcie przejrzy
Jak to czynił wiele razy
I odpowie znowu każdy
Kto się mieniąc Polskim Rządem
Całą Polską był
Mataczył
Naród nigdy nie odpuści
Tych kontraktów
Wprost za bezcen
Za tę grabież Targowicę
Wszyscy
Jeszcze
Za śmietniki
Za zasiłki
Za reformy niepojęte
Że emeryt tylko co dzień
Ściska biedę
Aż po swą śmiertelną rentę
A panowie dalej radzą
W piórach Euro
W rublach frankach
Tylko Polsko wciąż przed Tobą
Przyszłość coraz bardziej
Ciasna
Grecja już upada prawie
Chwieją się już inne państwa
Tylko patrzeć
Każdy Naród w Unii
Powie
Dosyć Żydów
Globalistów
Chcemy Uczciwego Świata
Chcemy świata
Z Dekalogiem
Chcemy Świata
Z Wiarą z Bogiem
Gdzie Dekalog
Bóg i Wiara
Sprawy Ludzkie
Nie są obce
I będziemy solidarni
I będziemy
Znów u siebie
Przebudzeni
Bardzo czujni
I już nigdy
Czarny Demon
Skrycie drogi
Nie przebiegnie
Skrycie drogi
Nie urzeknie
Stanisław J. Zieliński
Gdańsk
17.07.2011 r./ 18.03.2015 r
Subskrybuj:
Posty (Atom)