poniedziałek, 29 lipca 2024

Przez swoje trzeba przejść Nieraz i wdepnąć w jakieś tam bajoro

 

Przez swoje trzeba przejść

Nieraz i wdepnąć

W jakieś tam bajoro

I przenieść przez nie

Swój dzień za dniem

I noc za nocą

 

Może to jest ta Twoja marszruta

Zadana Tobie

Akurat na ten czas

Zanim nad Tobą

Znów zaświeci słońce

I zanim w plecy dmuchnie

Twój Opiekuńczy

Przyjazny Boży Wiatr

 

Może to jest ten

Zadany Tobie sprawdzian

Ów capstrzyk

Poranna zaprawa

W murowanym kościele

Ta belka nagła

Która akurat

Zatrzymać się ma

Właśnie na Tobie

 

I może powiesz

Taki kaprys losu

I może powiesz

Taki przypadek

Może po prostu

Zaprzesz się w sobie

I łzę uronisz

I zęby zaciśniesz

I tak zwyczajnie

Pójdziesz przed siebie dalej

 

Może po prostu

Jest to chwila sprawdzam

Kto naprawdę z Tobą

A kto przeciw Tobie

To oczywiste

Gdy jesteś na górze

Aż trudno przejść

Tylu masz przyjaciół

Gdy jesteś na dole

Prawie nie masz nikogo

A iluż już woli nie pamiętać

Że to Ty jesteś

Ów były senator który

Z bilbordami wołającymi

O Prawo i Sprawiedliwość

Przez kilka miesięcy

Przejechał całą Polskę

Aż sprawy stanęły

Dobrą Polską Zmianą

Odmieniając Polskę

 

I nawet zamilkli

Partyjni towarzysze

Ci wprost z zarządu

I ci z samej wierchuszki

Wszystko tak szybko

Przebrzmiała orkiestra

W nieszczęściu jak kołek

Zostajesz samotny

Z partyjnych tłumów

Nie masz nikogo

Zostaje przy Tobie

Przyjaciół li tylko  garstka

 

Golgota lubi

Tłum który tupie

Tłum który sarka

Opluwa i wrzeszczy

I to co mówią

Mówią aby mówić

I nawet nic to z Tobą

Nie ma do rzeczy

Patrzysz na to wszystko

I nie dowierzasz

Jacy zaślepieni

I jacy ślepcy

 

Bo napisali

Bo powiedzieli

Bo powtórzyli

Sto pięćdziesiąt razy

Najemni pismaki

Zrobili swoje

Zrobili swoje

Według zapłaty

 

Mieli dokopać Tobie Rejtanie

I mieli wywlec Ciebie

Zaraz z auta

Nie bacząc na Twoje

Wszystkie słowa senackie

I dziś pismaki

Dalej głoszą swoje

Aby Broń Panie Boże

Nie upadła ich

Gruby nićmi szyta prawda

 

Nic nie jest pewne

Wszystko zdarzyć się może

Już jako sprawdzian

Już jako krotochwila

Jedno i drugie

Inaczej być nie może

I trzeba przetrwać

I trzeba przetrzymać

 

To Ty nie oni

Jesteś Naszej Polsce

Zawsze wierny Rejtan

 

To TY jesteś Ów Bohater

Oni SA li tylko

Owym tłem

I to tłem jakże wyblakłym

Wyblakłym tłem Bohatera

 

Stanisław Józef Zieliński

29. 07.2024

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz