I
Mistrz Krawiectwa Polskiego
Pan
Michał Stenka
A
Ciebie Mistrzu
Polskiego
Krawiectwa
Rzucił
do Żukowa
Czyżby
Ten
Tajfun
Tajfun
prosto z serca
Panie
Michale Stenka
Co
Ciebie
Przywiodło
Tu
do Żukowa
Może
po prostu
Ta
zbyt prosta droga
Jakże
codziennie
Z
postojami
W korkach
W korkach
I
wiatr dopowiada
Który
traktem traktem
Wprost
od Gdańska
Ta
w kilometrach
Ważna
ta droga
Która
prosto
Z
Serca
I
tak zostało
I
tak już biegnie
I
jest ta przystań
I
pewne miejsce
I
start udany
Do
końca świata
Pracownia
Krawiecka
U
boku Żony
Jakże
przyjazna
Jakże
przytulna
Jakże
przestrzenna
Bo
tak od razu
Na
dwóch kondygnacjach
Za
co Bogu wdzięczny
Bowiem
wśród klientów
Mistrza
Pana Michała
Są
także
Są
całe Rodziny
A
i Posłowie
A
i Prezydenci
I
Gdańsk zagląda
I
Sopot i Gdynia
A
z centrum Polski
Także
i Warszawa
Bo
kunszt idzie w parze
Ceny
Czas
więc dopowiedzieć
Bo
po cóż ma być
Tajemnica
wielka
Był
ongiś
W
Rzeczypospolitej
Ów
Mały Rycerz
Który
gdy
Zwycięskiej
bitwy
Nie
stoczył
To
aż mu w dłoni
Dosłownie
sama
Szła
w tany szabelka
A
dziś jest taki
Drugi
Mały Rycerz
Pan
Michał Stenka
Że
niebawem jak nic
Pierwsza
w Polsce
Złota Igła
Polskiego
Krawiectwa
I
gdy Niedziela
I
gdy Lud idzie tędy
Do
Kościoła
To
tu gdzie szyld przy ulicy
Mistrza
Pana Michała Stenki
To
Lud aż wdycha
Serdecznie
Ciepło
Bo
Mały Rycerz
Polskiego
Krawiectwa
Pan
Michał Stenka
Człowiek
poczciwina
I
Lud Żukowa
Jakże
dobrze pamięta
Przybywszy
z Gdańska
Jak
tu wszystko zaczynał
Od
pokoiku
Na
nieco ponad
Dwudziestu
metrach
I
swoim dzieciom
Dorastającym
Którym
nie zawsze
Wszystko
udaje się
Z
Pana Michała Stenki
Radzą
brać przykład
A
i z bocianami
Też
trzyma
Choć
fraków im chyba
Jeszcze
nie szyje
Ale
jest w domu
Już
trójka dzieci
Można
więc
Z pewnością
Z pewnością
Powiedzieć
głośno
Że
przez siedem minionych lat
Pan
Michał Stenka
Pracownię
Krawiecką
Od
razu
Przy okazji
Przy okazji
Rozbudował
też
I
swoją Rodzinę
To
jeszcze zupełnie
Nie
wie
Czy
już ma kompletną
Pełną
Tak
naprawdę
To
tego jeszcze
Nie
wie do końca
I
wpadł tu kiedyś
Nauczyciel
Pana
Michała Stenki
Mistrz
Sztuki Krawieckiej
Pan
Jarosław Konaszewski
Pomimo
wcześniej
Paru
zgrzytów
Nawet
serdecznie
Ze
swoim uczniem się Przywitał
Tak
szybko rośnie
W
tym Polskim Rzemiośle
Ale
i z obawą
Że
swoimi klientami
Przyjdzie
się podzielić
I
to nie raz
Oj
nie raz
Bo
Pan Michał Stenka
To
już jak nic
W
tym Polskim
Rzemiośle
Krawieckim
I
tyle ongiś
Pokładał
w nim nadziei
Że
może i wspólnik
A
może i następca
A
Pan Michał Stenka
Tak
nagle do Żukowa uciekł
I
to skąd
Od
niego
Tu
do Żukowa
Niemal
wśród pól rozległych
Już
przy trasie wylotowej
Na
Kaszuby
Szukać
swego miejsca
I
był niemal pewny
Że
Pan Michał Stenka
Poszedł
tam na zatracenie
Swojego
talentu
Zające
wrony i kruki
Na
dobrego klienta
I
jeszcze nawet dziś
Nieraz
mruknie
Pod nosem
Pod nosem
Że
też nie przeszkodził
Jak
tak nagle mignęła
Ta
barwna
Zwiewna
podszyta wiosną
Tą
szczególną wiosną
Sukienka
I
z zadumą
Popatrzy
w swoje
Wystawowe
okno
Czy
jakiej tam
Jeszcze
swojej
Jeszcze
jednej
Wiosenki
nie widać
I
sam wnet cofa się
W
głąb swojego Salonu
Salonu
Mody
Co
by o tym powiedział
Pan
Michał Stenka
Że
jego Nauczyciel
Idzie
za nim krok w krok
Idzie
jego drogą
Do
końca świata
U
boku Żony
Jakże
przyjazna
Jakże
przytulna
Jakże
przestrzenna
I
tak od razu
Na
dwóch kondygnacjach
Strona Internetowa
Zakład Krawiectwa
Michał Stenka
Archiwum Internetowe
Stanisław J. Zieliński
Tekst
Stanisław J. Zieliński
19.03.2017 R
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz